Jak finansować innowacje?
To główne zagadnienie, wokół którego toczyła się rozmowa podczas jednego z paneli dyskusyjnych pierwszego dnia 9. Forum Inwestycyjnego w Tarnowie. Uczestnicy debaty dyskutowali m.in. o tym, czy start-upy są nadzieją dla polskiej gospodarki.
Paneliści podczas tej części spotkania wskazywali, na czym polegają problemy w kontekście rozwijania działalności gospodarczej na polskim rynku. – Tobrak naturalnego pędu do innowacji i inwestowania o nieco wyższym ryzyku. Panuje przekonanie, że łatwiej wiązać koniec z końcem i rozwijać się na dłuższą metę poprzez imitację, a nie poprzez innowację. W Polsce nie będzie boomu do inwestowania nie z powodu braku środków do inwestowania, bo one akurat są. Bierze się to nie ze słabości instytucji publicznych, lecz ze słabości przedsiębiorców – twierdził Grzegorz W. Kołodko, profesor Akademii Leona Koźmińskiego. Jego zdaniem więcej uwagi trzeba poświęcić na rozwój studiów technicznych i na kształcenie nawyków przedsiębiorczości.
O tym, że znalezienie funduszy na innowacyjne pomysły biznesowe nie powinno stanowić problemu przekonywał Rafał Solecki, dyrektor Małopolskiego Centrum Przedsiębiorczości. – Województwo dysponuje potężnymi środkami na działalność badawczo-rozwojową przedsiębiorców – podkreślał. Dodał jednak, że Polskę i inne kraje dzieli przepaść między nakładami na tego typu działania.
Podczas debaty wywiązała się dyskusja o tym, czy pieniądze na innowacje powinny pochodzić z funduszy państwowych. – Jeśli przedsiębiorcy mają ponosić ryzyko z tytułu prowadzenia działalności, to na zachętę otrzymują środki publiczne. Naszą rolą jest dbanie o to, by te pieniądze były wydatkowane we właściwy sposób. W poprzedniej perspektywie finansowej podpisałem ponad dwa tysiące dwieście umów z mikro, małymi i średnimi przedsiębiorstwami. W przypadku 14 proc. byłem zmuszony rozwiązać umowy z firmami – opowiadał Solecki.
Uczestnicy spotkania nie kryli wątpliwości, czy wszystkie fundusze otrzymane z Unii Europejskiej są właściwie spożytkowane na innowacje. – Brakuje analizy, ile środków zostało wydanych i jaki one przyniosły efekt finansowy i ekonomiczny. Dochodzi do sytuacji kuriozalnych, że firmy powstają pod programy unijne. Później nikt nie patrzy, co się dzieje z daną firmą, na przykład, czy wprowadziła jakiś produkt na rynek – argumentował poseł Jerzy Meysztowicz. – Badaliśmy losy przedsiębiorstw, które otrzymały dofinansowanie z Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Co zaobserwowaliśmy? Najwięcej innowacji to te procesowe. Przyrost innowacji nastąpił w sektorze usług, a nie produkcji – odpowiadał z kolei Radosław Runowski, dyrektor Departamentu Wsparcia Gospodarki PARP.
W krytycznym tonie wypowiedział się o start-upach profesor Kołodko: – Uważam, że jest wiele jazgotu wobec tak zwanej gospodarki opartej na wiedzy. To, co słyszymy ciągle o tych start-upach, jest po prostu nudne. Uważam, że ekspansja konkurencyjności polskich firm powinna polegać nie na start-upach, ale na tym, by już istniejące firmy się rozwijały – tłumaczył.
Prelegenci mówili również o potrzebie zmian w miejscach, gdzie powstają nowe technologie i innowacje. – Ośrodki badawczo-rozwojowe, instytuty i laboratoria dysponują świetnej klasy aparaturą. Zatrzymaliśmy się jednak w pól drogi jeśli chodzi o zmiany na uniwersytetach. W laboratoriach brakuje podziału na pracowników dydaktycznych i badawczych. Brakuje badaczy, którzy przyciągną prawdziwe talenty – zauważył Meysztowicz.
Ostatni głos w dyskusji należał do prof. Kołodki. – Powinniśmy tworzyć takie struktury i takie instytucje sprzyjające zrównoważonemu, dynamicznemu rozwojowi. Nie tylko gospodarczemu, ale również społecznemu. Co mnie niepokoi to większość zjawisk kryjących się za pojęciem innowacji. Należy zastanowić się nad tym, co możemy zrobić, żeby innowacyjne biznesy nie wymykały się z polskiego rynku gospodarczego, tylko zostały w kraju – podsumował.
(ww)