Skrzydlate świnie - TARNÓW - Polski Biegun Ciepła

Skrzydlate świnie

Gdy pewnego dnia lokalny klub sportowy przestaje istnieć, życie czwórki głównych bohaterów wywraca się do góry nogami.

obsada: Paweł Małaszyński, Olga Bołądź, Piotr Rogucki, Karolina Gorczyca, Cezary Pazura
reżyseria: Anna Kazejak
scenariusz: Anna Kazejak, Doman Nowakowski
zdjęcia: Michał Englert
komedia/obyczajowy, Polska, 2010, 99 min

KINO MILLENNIUM: 05.11 – 18.11.2010

Film o pasji, honorze i życiu na fali, jednak prawdziwa gra toczy się tu o miłość. Gdy pewnego dnia lokalny klub sportowy przestaje istnieć, życie czwórki głównych bohaterów wywraca się do góry nogami. Oskar (Paweł Małaszyński) zostanie zmuszony do założenia garnituru i przyjęcia posady od miejscowego Bossa (Cezary Pazura). Nowa działalność Oskara ściągnie na niego prawdziwe kłopoty i doprowadzi do tego, że w środku dnia wyląduje zupełnie nagi na rynku, zostawi go ukochana, stanie się obiektem westchnień dziewczyny brata i zupełnie niespodziewanie ktoś zobaczy w nim... superbohatera.
RECENZJA
Od strony fabularnej "Skrzydlate świnie" opowiadają o młodym mężczyźnie, liderze kibicowskiej braci, który wciąż jeszcze nie dojrzał do dorosłego życia. Tymczasem rodzi mu się dziecko i trzeba się wreszcie zdecydować, co dalej robić. W skrócie jest to film o przechodzeniu ze świata dziecinnej zabawy w ten dorosły, odpowiedzialny, do którego nie każdemu tak prędko. I nie ważne, że Kazejak spłaszcza, idzie na skróty pokazując całą tę (nie)skomplikowaną ewolucję. Bowiem w tym przypadku mamy do czynienia z przypowieścią skondensowaną. Jest postać, jest problem, specyficzne środowisko i widz, któremu trzeba umieć to jakoś opowiedzieć, co autorka właśnie robi. I to nie tylko jakoś, ale wręcz rewelacyjnie.

W Polskim kinie lubimy "przekombinować". Tak wszystko skonstruować, że nie tylko ciężko się to ogląda, ale często odnosi się wrażenie, że sam twórca w tym wszystkim już dawno się pogubił. Tym bardziej warto docenić ten temperamentny spektakl Anny Kazejak, która prowadzi pewną ręką precyzyjnie poukładaną fabułę. Tu wszystko ze sobą gra, jest na swoim miejscu i w swoim czasie. A przy okazji ma atrakcyjną formę. Widać wyraźnie, że tę utalentowaną osobę, kino naprawdę cieszy i bawi. Zrobiła ona rzecz bezpretensjonalną, otwartą, choć opartą na schemacie kina hollywoodzkiego. Ale czy to źle? Jeśli jej debiut ogląda się z takim zaangażowaniem, ba nawet podziwem gdyż sprawność Kazejak jest tutaj niezaprzeczalna, to czy jest to jakaś ujma dla naszego kina? Ktoś w końcu ośmielił się wyjść z naszego ubogiego, artystowsko-publicystycznego tygla i zrealizować w śmiały, porywający sposób film, który dostarcza naprawdę dużo pozytywnych wrażeń. Owszem Kazejak uprawia tutaj kino komercyjne, ale nie rezygnuje z intelektualnych ambicji. Opowiada bajkę, kolorową, wciągającą przypowieść o tym, co w życiu ważne, a może i najważniejsze. Ona znalazła metodę, wiedziała, co i jak chce pokazać i pozostała w tym konsekwentna. Jej film to dynamika, żywioł, dowcip, jak i chwila refleksji. A wszystko idealnie ze sobą komponuje. Wspaniałe widowisko, które może i powinno stać się hitem naszych kin.

"Skrzydlate świnie" tu na festiwalu w Gdyni otrzymywały brawa już w trakcie projekcji w Teatrze Muzycznym. To o czymś świadczy. Mamy kolejnego debiutanta, jak rok temu Borysa Lankosza, Pawła Borowskiego czy Marcina Wronę, który chce robić kino inne niż to naznaczone polskim stygmatem. Ma taki "kaprys", wolę jak i boży dar, żeby przybliżyć rodzimy film szerszemu widzowi i nie czyni tego metodą "Ciacha". To twórca, który chce pokazać, że tutaj też można robić dobre, dobrze nakręcone rzeczy i to robi. Pod adresem tego filmu już słychać zarzuty - banał. Nie, nie banał. To umiejętność kompilacji, opowiadania historii oraz nieegoistyczne robienie kina tylko dla siebie za cudze pieniądze. Anna Kazejak udowadnia swoim bezsprzecznie udanym obrazem, że jest właściwą osobą na właściwym miejscu. Jest dobrym reżyserem, który wie jak poprowadzić aktorów, zdyscyplinować ich i wyciągnąć to, co zamierzyła. Dowodem chociażby, dziś człowiek instytucja, Cezary Pazura, tutaj odświeżony, grający z polotem i fantazją, znów pełen radości z gry. Bo Kazejak to doskonały fachman, ale i nie pozbawiona wrażliwości artystka. Prawdziwy człowiek kina, jakiego tej kinematografii naprawdę potrzeba. A "Skrzydlate świnie", to po prostu trzeba zobaczyć.
ARTUR CICHMIŃSKI
STOPKLATKA

KINO MILLENNIUM:
SKRZYDLATE ŚWINIE (Polska, 15 lat)
Bilety indywidualne: 15 złotych,
Bilety zbiorowe: 13 złotych.

Opr. na podstawie materiałów od dystrybutora.


Europejski Fundusz Rozwoju RegionalnegoEuropejski Fundusz SpołecznyProgram czyste powietrze - weź dotację, wymień piecEkointerwencja - Zgłoś spalanie odpadów lub naruszenie uchwały antysmogowejCiepłe mieszkanieTarnów.pl miesięcznik miejski