"Niemałoznaczna to sposobność, by krzesać hołubce..." - XI Dyktando Ortograficzne "O złote pióro" - TARNÓW - Polski Biegun Ciepła

"Niemałoznaczna to sposobność, by krzesać hołubce..." - XI Dyktando Ortograficzne "O złote pióro"

Strażnicy miejscy zwyciężyli w Dyktandzie Ortograficznym "O złote pióro", zmagali się z przedstawicielami innych grup zawodowych m.in.: dziennikarzami, ratownikami i policjantami. Poniżej zamieszczamy tekst dyktanda.

Vivat (wiwat) Tarnów!

Niemałoznaczna to sposobność, by krzesać hołubce, wszakże sześćsetosiemdziesięcioletniej historii grodu Leliwitów niejeden nie-Polak choćby z Kraju Kwitnącej Wiśni mógłby pozazdrościć. Cieszcież się tarnowianie z tego ekstrajubileuszu, boć to wydarzenie cud. Nasamprzód nadbrzeża Wątoku, Białej Tarnowskiej i Dunajca porastały chaszcze tarniny, burzanu, świerzbnicy, bażyny i świerzopu. Tu i ówdzie górowały nad nimi sosnowe gaiki. Trzebaż to było wszystko wyżąć i wytrzebić, by zasadźca mógł gród założyć. Dziś wystarczyłoby żeby jakiś zhardziały ekonomiak przykuł się do dziko rosnącej choi, a już trzebież boru trzeba by powstrzymać, ba, nawet rosochatych wierzb i brzóz nie można by z gałęzi obrzynać. Naówczas jednak ekoterroryzm nie był nawet w zalążku i niepotrzebne było przyzwolenie Greenpeace'u, zresztą o Greenpeasie nikt wtedy nie słyszał, by byle rososzkę przyciąć. Na karczowisku wyrósł gród, a i przyroda nie ucierpiała. Wciąż przecież na Górze Świętego Marcina pohukują puchacze, stroszą pióra jastrzębie, hycają żaby i zające, a jaź, kleń czy brzana nie należą w Białej do rzadkości. Nadto przez starodrzew buczyny karpackiej prowadzi "Szlak borsuka". Lasy przez stulecia dostarczały po trosze brusów, dziegciu, rogoży, a i potaż się w nich wypalało. Niejedyne to skarby Tarnowa. Wedle instruktarza obchodów jubileuszu sporządzonego przez urząd miasta włodarze nie omieszkają otworzyć podwoi miejskiego skarbca. Jest ci tam na co popatrzeć. W tymżaż panoptikum są różne cuda-niewidy, w tym nawet ponoć przedmioty należące drzewiej do chędogiego chwata Spycimira, na które nieludzcy grabieżcy i ciemięzcy okrutni w swoim ohydztwie i drapiestwie bezwstydnie czyhali. Wpośród nich z półtrzecia worka dukatów wytrząśniętych z półkoszek wozu Lucyfera, żółtozłoty, mosiężny roztruchan z niby-malachitowym herbem Leliwa, nie najostrzejsza rohatyna ponaddwuipółmetrowej długości, rogóżkowe makatki upstrzone obrazkami szałwii, dyni, lilii i aronii, a także superostry, przyprószony kurzem koncerz i chorągiew haftowana w quasi-herbowe wzory, a do tego fikuśne naczynko do herba mate w kolorze lilaróż, które pewien Południowoafrykańczyk sprezentował hrabi, jednemu z pociotków hetmana Tarnowskiego.

autor tekstu: prof. dr hab. Bogusław Dunaj


Europejski Fundusz Rozwoju RegionalnegoEuropejski Fundusz SpołecznyProgram czyste powietrze - weź dotację, wymień piecEkointerwencja - Zgłoś spalanie odpadów lub naruszenie uchwały antysmogowejCiepłe mieszkanieTarnów.pl miesięcznik miejski