Orlen Wisła Płock z PGNiG Pucharem Polski
W rozegranym dzisiaj w Arenie Jaskółka Tarnów, 55. finale PGNiG Pucharu Polski w piłce ręcznej mężczyzn, Orlen Wisła Płock pokonała 34-27 (17-13) Łomżę Vive Kielce. Tym samym płocczanie przerwali trwającą od 2009 roku – z przerwą na sezon 2019/20, kiedy rozgrywki zostały przerwane ze względu na pandemię – serię pucharowych zwycięstw zespołu z Kielc.
Mecz rozpoczął się dobrze dla „siódemki” Łomży Vive, którą w tym meczu prowadził Krzysztof Lijewski (Talant Dujshebaev odpokutowuje jeszcze dyskwalifikację z półfinałowego spotkania z poprzedniego sezonu). W 29 sekundzie wynik otworzył bowiem Szymon Sićko, a w 2 min po trafieniu z koła Nicolasa Tournata, kielczanie wygrywali 2-0. Po dwóch rzutach płocczan do pustej bramki – kielczanie niemal całe spotkanie rozgrywali akcje ofensywne z wycofanym bramkarzem – szybko na tablicy pojawił się wynik 3-3. W 8 min notowano rezultat 4-4, dwie minuty później po dwóch trafieniach Dmitrija Zhitnikowa, Orlen Wisła Płock wygrywała natomiast 6-4. W 12 min mogło być 8-4, ale rzucający do pustej bramki Przemysław Krajewski trafił w słupek. Chwilę później Andreasa Wolffa pokonał jednak Sergei Kosorotov i „nafciarze” prowadzili różnicą czterech bramek. Kielczanie wykorzystali wykluczenie Tina Lucina i po trafieniu do pustej bramki Arkadiusza Moryty, zmniejszyli straty do dwóch goli (9-7 w 19 min), Kolejne minuty należały jednak do zespołu z Mazowsza, który grając w przewadze – po drugim wykluczeniu Daniela Dujshebaeva – doprowadził w 21 min do stanu 11-7. W 25 min z siedmiu metrów nie pomylił się Arkadiusz Moryto i Orlen Wisła Płock wygrywała tylko 13-11. Chwilę później, przy stanie 14-12, Adama Morawskiego zastąpił w płockiej bramce Krystian Witkowski. Była to bardzo dobra decyzja trenera Xaviera Sabate, 23-letni bramkarz popisał się bowiem kilkoma świetnymi interwencjami i uznany został najlepszym zawodnikiem spotkania. Ostatecznie do przerwy płocczanie wygrywali różnicą czterech goli. Siedemnastą bramkę rzucił w samej końcówce pierwszej połowy Sergei Kosorotov. Kielczanie ponieśli w tej akcji podwójną stratę, gdyż czerwoną kartką ukarany został, faulujący zdobywcę gola. Arciom Karalek.
Ponieważ chwilę wcześniej na dwie minuty z boiska usunięty został Paweł Paczkowski, drugą połowę „siódemka” z Płocka rozpoczęła z podwójną przewagą. Na efekty tego nie trzeba było długo czekać i w 32 min przewaga Orlen Wisły wzrosła do sześciu „oczek” (19-13). Chwilę później płocczanie zanotowali dwa przechwyty zakończone trafieniami do pustej bramki i w 36 min po rzucie Lovro Mihicia wygrywali 22-15. Bardzo efektowne trafienie Michała Daszka dało natomiast, grającej wówczas w osłabieniu ekipie z Płocka, prowadzenie 23-16. W kolejnych minutach cały czas utrzymywała się, oscylująca w granicach 6-7 bramek przewaga Orlen Wisły. W 48 min po lobie do pustej bramki Igora Karacicia zrobiło się wprawdzie 26-21, ale minutę później po akcji Zoltana Szity zespół trenera Xaviera Sabate wygrywał 28-21. W 56 min po kolejnym trafieniu Igora Karacicia było 30-25. W końcówce, mimo dwukrotnie wygranych przez Mateusza Korneckiego pojedynków sam na sam z Przemysławem Krajewskim, płocczanie ponownie powiększyli jednak dzielący oba zespoły dystans do siedmiu trafień.
Orlen Wisła: Adam Morawski, Krystian Witkowski – Sergei Kosorotov 6, Lovro Mihić 6, Abel Serdio 6, Zoltan Szita 4, Michał Daszek 3, Dmitrii Zhitnikov 3, Mikołaj Czapliński 2, Tin Lucin 2, Jan Jurecić 1, Przemysław Krajewski 1, Leon Susnja, Mirsad Terzić.
Łomża Vive: Andreas Wolff, Mateusz Kornecki - Arkadiusz Moryto 7, Nicolas Tournat 5, Alex Dujshebaev 4, Igor Karacić 4, Szymon Sićko 4, Arciom Karalek 1, Dylan Nahi 1, Paweł Paczkowski 1, Daniel Dujshebaev, Tomasz Gębala, Michał Olejniczak, Miguel Sanchez, Branko Vujović.
(sm)