Rowerowa podróż do Ziemi Świętej - 29 i 30 czerwca
Zapraszamy do przeczytania relacji z trasy Tarnów - Jerozolima.
29 czerwca Piotra i Pawla dzien naszego wyjazdu do Ziemi Swietej na rowerach.
Jak zwykle przed samym wyjazdem nerwowa atmosfera, rozmyślania czy wszystko sie spakowalo i czy wszystkie rzeczy są załatwione. O 7.30 msza w katedrze. Wywiady, znajomi, ostatnie pożegnania. Troszke znajomi towarzysza nam w trakcie jazdy na rowerach, odcinek od Tarnowa do Wojnicza i od Nowego Sącza do granicy ze Słowacją.
Pogoda wyśmienita, nie tylko atmosferyczna ale także pogoda ducha. Po przekroczeniu granicy powoli rozglądamy sie za noclegiem. Zasięgamy rady napotkanych rowerzystów a także miejscowych mieszkańców. Podjeżdżamy pod kosciol w Chmielnicy za Stara Lubownią. Zostajemy gościnnie przyjeci przez proboszcza, ktory udostępnia nam sale dla młodzieży, gdzie mozemy sie bezpiecznie rozłożyć, skorzystać z prysznica. Następnie proboszcz zaprasza nas na kolację.
Trasa: 123,38km w czasie 7,28h ze średnią prędkością 16,52km/h, a maksymalnie na zjazdach 59.49km/h.
30 czerwca. Wstajemy 6.30. Ksiądz zaprasza nas na śniadanie, a następnie pokazuje jak ominąć autostradę biegnącą do Koszyc. Temperatura zaczyna wzrastać. Jest coraz cieplej i dochodzi do 35 stopni przy asfalcie. Zatrzymujemy się sporadycznie w zasadzie tylko przy sklepie rowerowym na małą korektę sprzętu i na gorący posiłek w mieście Presov. Jedziemy dalej. Kolejny przystanek w Koszycach (Kosice), kolejna decyzja którą trasę wybrać. Decydujemy się na kierunek Skarosz, gdzie 2km przed granicą Węgierską udaje znaleźć się nam nocleg w przyjaznym domostwie. Możemy bezpiecznie rozbić namiot i schować rowery z bagażami. Gospodarz, Schmogner, jest bardzo mily i pozwala skorzystać z Internetu.
Trasa: 116,69km/h w czasie 5,55h ze średnią prędkością 19,71km/h, a maksymalną 65,44km/h. Dziś bylo bardzo dużo długich podjazdów.